wtorek, 28 lutego 2017

Książka Jojo Moyes Razem będzie lepiej w DKK dla dorosłych



   23 lutego 2017 r. odbyło się drugie w tym roku spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla dorosłych, na którym, z okazji tłustego czwartku, nie zabrakło na stole pączków i faworków. Omawiałyśmy książkę Jojo Moyes Razem będzie lepiej. Angielska pisarka wydała kilka powieści, które chwytają za serce i pokazują prawdziwe życie.
   Razem będzie lepiej to książka nie tylko dla matek samotnie wychowujących dzieci, ale także dla tych, które nie wierzą w siebie i nie potrafią poradzić sobie z problemami codziennego życia. Jess, główna bohaterka, jest matką i przyjaciółką dla swoich dzieci, wybitnie uzdolnionej matematycznie Tanzie i dla nastoletniego pasierba z problemami, fryzurą Emo i brakiem pewności siebie. Żeby zapewnić wszystko co potrzebne do życia, pracuje na dwa etaty, ponieważ ich ojciec nie płaci alimentów, a życie kosztuje. Pewnego dnia córka dostaje propozycję pójścia do prestiżowej szkoły dla wybitnie uzdolnionych dzieci, jest jednak jeden problem. Jess nie ma pieniędzy na czesne. I tutaj zaczyna się cała przygoda, przypadkowo napotkany Ed postanawia zawieźć całą rodzinę setki kilometrów na Olimpiadę Matematyczną.
    Nasze czytelniczki zakochały się w książce, dodatkowo po spotkaniu, inne powieści Jojo Moyes, błyskawicznie zniknęły z półek bibliotecznych. Autorka zaczarowała nas niesamowicie przedstawionymi realiami, współczesnego świata. Zgodnie przyznałyśmy, że zakręty życiowe mogą spotkać każdą z nas, ale rzadko kiedy udaje nam się podejść do tego z takim optymizmem, jak nasza główna bohaterka. Książka pokazała nam jak można radzić sobie z przeciwnościami losu z uśmiechem na ustach i wiarą w siebie, swoja rodzinę i marzenia, które się spełniają, tylko wtedy, jeśli się w nie wierzy.

                                                                                                               Karolina Skowrońska





        

piątek, 24 lutego 2017

Lokale gastronomiczne w Żaganiu do roku 1945

    W przeddzień 72. rocznicy zdobycia miasta w lutym 1945 r., w Czytelni Ogólnej, odbyło się spotkanie z żagańskim regionalistą Marianem Ryszardem Świątkiem. Pan Marian opowiadał o lokalach gastronomicznych, które funkcjonowały w Żaganiu do roku 1945. Na ekranie mogliśmy zobaczyć zdjęcia budynków, przyległych ogródków i wystroju wnętrz. Dowiedzieliśmy się gdzie, bądź w których budynkach mieściły się, które budynki przetrwały do dziś i czemu dzisiaj służą, które z nich uległy zniszczeniu w trakcie działań wojennych, a które zostały wyburzone już po wojnie. 
     Opowiadając o tych lokalach Pan Marian pokazywał też zdjęcia lotnicze, zdjęcia z lat powojennych i mapy, na których pozaznaczał poszczególne budynki. Dla porównania pokazał też zdjęcia współczesne miejsc, ulic, placów i budynków, w których kiedyś mieściły się restauracje, gospody, kawiarnie, cukiernie. A było ich naprawdę dużo. 
      Gastronomiczna przedwojenna mapa Żagania ze współczesną właściwie nie pokrywa się. Tylko w przypadku restauracji  „Ressource” dzisiaj - „Piastowska”, „Apollo” dzisiaj „Zamkowa” oraz lokal przy dzisiejszym Placu Wolności, do niedawna restauracja „Światełka”, w którym do 1945 r. mieściła się restauracja „Pod Pocztą”.    

Zur Post

    Piękna lekcja historii miasta, bogato ilustrowana starymi zdjęciami, widokówkami i innymi dokumentami. Spotkanie trwało ponad dwie godziny i było naprawdę ciekawe. Wielkie dzięki Panie Marianie J


(Foto: Jan Mazur)

Lokale gastronomiczne w Żaganiu do roku 1945 

    Jedną z najstarszych oberży w Żaganiu była gospoda „Pod Złotą Koroną”. Budynek nie przetrwał do naszych czasów, ale oberża istniała już w wieku XV, później wzmiankowana była przez kronikarza w okresie wojny trzydziestoletniej. Według wykazu sporządzonego przez burmistrza miasta, Puscha, w roku 1783 w Żaganiu, poza dużą piwnicą ratuszową, funkcjonowało jeszcze 6 lokali oraz 3 usytuowane poza obrębem murów miejskich. Piwnica ratuszowa „Rastkeller” prawdopodobnie istniała już w XIV w., a w jej murach zbierali się mieszczanie i starszyzna książęcego Żagania. Przy obecnej ul. Szprotawskiej 17 mieściła się gospoda „Pod Złotą Gwiazdą”. W tym okresie, na otaczających miasto wzniesieniach, uprawiano winną latorośl i właściciele winnic mieli prawo do wyszynku wina. Jednym z nich był Neumann, który w roku 1785 założył winiarnię przy obecnej ulicy Nowogródzkiej 64.     
    Bardzo starym lokalem była restauracja „Zum Walfisch”¹  (Pod Wielorybem), która znajdowała się u zbiegu dzisiejszych ulic Dworcowej i Przyjaciół Żołnierza. W tym miejscu obecnie zbudowano sklep sieci Kauffland. Po dawnym lokalu zachowały się tylko fragmenty otaczającego go ogrodzenia. 

Zum Walfisch

     Inną starą oberżą był lokal „Markhalle” w rynku. Nocował w nim, podczas swojej podróży do Wrocławia, król Prus Fryderyk II Wielki.
     Niedaleko pałacu przy Placu Słowiańskim na przełomie XIX i XX w. zbudowany został teatr miejski „Apollo”, który później pełnił funkcję lokalu „etablissement”, czyli łączył gastronomię z funkcją rozrywkową. Restauracja zachowała nazwę, odbywały się w niej występy artystyczne i projekcje filmów. W okresie powojennym w budynku znajdowało się kino „Jedność”. Obecnie mieści się tam restauracja i pizzeria „Zamkowa”.

(Teatr Miejski)

    U podnóża dawnego wzgórza zamkowego, który w XIX wieku był książęcą winnicą, wzniesiono niewielki lokal w stylu szwajcarskim, który nosił nazwę „Belaria”. Lokal nie przetrwał do czasów współczesnych, ale kiedyś było to ulubione miejsce spacerów i wypoczynku mieszkańców Żagania.    

 Herzogl Belaria

      W roku 1820 liczba wszystkich lokali gastronomicznych w Żaganiu wynosiła 41. W latach 1819-1820 koncesji na wyszynk udzielał królewski urząd po zasięgnięciu opinii magistratu.
29.09.1827 r. przedstawiciel magistratu miasta doręczył restauratorom i szynkarzom rozporządzenie, na mocy którego zezwalano grać muzykę i przyjmować gości tylko do godziny 10.00 wieczorem. Wyłączone z tych ograniczeń były:
- publiczne obchody urodzin króla,
- okres trzech najważniejszych świąt,
- obchodzone corocznie cykliczne święta mieszkańców miasta,
- zamknięte, prywatne uroczystości.
      Wg źródeł, tuż przed drugą wojną światową, w Żaganiu funkcjonowało łącznie ponad 50 samych restauracji, hoteli, ponadto było 6 kawiarni, 3 cukiernie i 11 lokali sprzedających kawę oraz 1 schronisko.  

Towarzystwo i restauracja „Ressourse”


     W roku 1848 lub nieco wcześniej powstało w Żaganiu Towarzystwo Ressource, którego członkami byli dobrze sytuowani kupcy Żagania i okolic. Jednym z zadań Towarzystwa była pomoc finansowa dla potrzebujących członków. Towarzystwo prowadziło lokal gastronomiczny pod tą samą nazwą. Restauracja, nawet po zaprzestaniu działalności Towarzystwa w roku 1933, po tym jak władzę w Niemczech objęli naziści, zachowała nazwę i funkcjonowała do roku 1945. 
    
Restauracja Ressource

     W lutym 1848 r., z okazji imienin księżnej Doroty Talleyrand-Perigord, miasto zostało iluminowane, a księżna przyjęła zaproszenie Towarzystwa, prawdopodobnie  do lokalu, który istniał wówczas przy ul. Żarskiej (obecnie ul. II Armii Wojska Polskiego). W październiku 1856 r. uroczystym balem otwarto nowo wybudowany budynek kupieckiej restauracji Ressource przy ul. Szpitalnej 27 (obecnie ul. Keplera). W lokalu gromadzili się kupcy miejscowi, przejezdni mogli spotkać się z partnerami handlowymi, zjeść posiłek, a nawet przenocować. Było tam miejsce na postój wozów, na wyprzęganie koni i obrok dla nich. Restauracja posiadała duży ogród. W jego dolnej części, przy obecnej ul. Jana Pawła II i ul. Pomorskiej, w czasach przedwojennych, mieściła się kręgielnia. W tym też lokalu odbywały się oficjalne spotkania organizowane przez burmistrza i radę miasta. Lokal pełnił istotną rolę w życiu Żagania, o czym świadczą informacje w żagańskiej gazecie „Saganer Wochenblatt”. To w nim, we wrześniu 1859 r. wydano kolację z okazji otwarcia budynku liceum dla dziewcząt przy ul. Fryderyka Wilhelma (obecnie ul. Pomorska), a w listopadzie 1863 r., z okazji uruchomienia w mieście oświetlenia gazowego ulic, władze miasta wydały uroczyste przyjęcie dla zaproszonych gości. Restauracja też została oświetlona lampami gazowymi.   

    Po wojnie w tym samym budynku również uruchomiono restaurację, ale pod nazwą „Piastowska”, lecz widoczna na fasadzie, mimo zamalowania, stara nazwa sprawiła, że aż do lat 70. mieszkańcy nazywali go „Resursą”.

¹ Nazwa lokalu w języku niemieckim oznacza wieloryba, ale stanowi również nazwę dawnej miary ilości, a nie wagę sprzedawanego towaru. Dotyczyło to sprzedaży ryb i jajek. 1 Wal oznaczał 80 sztuk. Bardzo możliwe, że w miejscu tego lokalu we wcześniejszych czasach mieszkańcy wsi Rybaki sprzedawali łowione w Bobrze ryby, a nadana mu nazwa zapewne nawiązywała do dawnego handlu rybami.

Teksty o lokalach opracowano wg fragmentów źródeł w tłumaczeniu Mariana Ryszarda Świątka. Konsultacja i korekta: Marian Ryszard Świątek.


(Źródła: Mertsching Paul, Sagan von 1801 bis 1880, Sagan 1896/97 ; gazeta  „Saganer Wochenblatt” ; Stenzel Joseph, Die Wasser-Fluth im Monat Junius 1804, sagan 1805 ; artykuł o najstarszych lokalach gastronomicznych w Żaganiu, K. Handke w: „Saganer-Sprottauer Heimatbriefe” 1963 nr 11 ; Jander A., Stadt, Schloss und Park Sagan, Liegnitz 1886 ; Lauschke Paul, Führer durch sagan und Umgegend, Sagan 1910 ; Adressbuch für die Stadt Sagan 1924, Sagan 1924 ; Adressbuch 1929, Stadt und Kreis Sagan, Sagan 1929 ; Adressbuch 1937, Sagan und Umgebung, Sagan 1937)

środa, 1 lutego 2017

Książka Marii Nurowskiej Bohaterowie są zmęczeni w DKK dla dorosłych


    Pierwsze spotkanie w tym roku Dyskusyjnego Klubu Książki odbyło się 26 stycznia, a tematem dyskusji była najnowsza książka Marii Nurowskiej Bohaterowie są zmęczeni.
   Autorka przedstawia relacje dwóch braci  Niemczyków. Leona, znanego aktora polskiego kina, oraz Ludwika, legendarnego kuriera podziemia Armii Krajowej walczącego z narażeniem życia o wolną Polskę. Każdy z nich przedstawił swoją wersję wydarzeń od wczesnej młodości  do  schyłku ich życia.
  Bohaterowie książki prezentują osobowości o diametralnie różnych charakterach i poglądach. Poznając ich historię dowiadujemy się, o burzliwych losach dwóch braci najpierw w trudnym okresie dorastania, potem w latach walki z okupantem i w okresie powojennym. Po zakończeniu działań wojennych żaden z nich nie wiązał swojej egzystencji w komunistycznej Polsce, więc obaj postanowili przedostać się za granicę. Ludwik już wcześniej zajmował się przerzutem pojedynczych osób do innych państw, w ten sposób udało mu się połączyć wiele rozbitych rodzin znajdujących się po obu stronach granicy. I tutaj właściwie rozpoczyna się prawdziwy dramat rodzinny, bo w jednej z grup uciekających znajduje się brat Ludwika, Leon. Ucieczka się nie powiodła, obaj zostali aresztowani przez agentów Urzędu Bezpieczeństwa. Leon został przesłuchany i szybko wypuszczony, a Ludwik spędził w więzieniu sześć lat bity, poniżany i torturowany. Kto zdradził?. Obaj podejrzewają się nawzajem nie wiedząc, że zdrajcą był bliski przyjaciel Ludwika, znajdujący się  w tej samej grupie opuszczającej granice Polski – Skuza Marek.  Jednak  te informacje ujrzały światło dzienne dopiero po latach, kiedy autorka przegląda archiwa IPN-u i trafia na notatki i protokoły przesłuchań z tamtego okresu. Bracia jednak już nigdy się nie spotkali, nie nawiązali ze sobą kontaktu, nie zrobili nic, aby dociec prawdy.
   Historia rodziny Niemczyków jest niesamowicie smutna, a jednocześnie życiowa i stąd bardzo ciekawa. Czyta się ją z zapartym tchem, trudno się od niej oderwać. 
   Być może fenomen tkwi w tym, że książka oparta jest na faktach autentycznych i przedstawiająca  zagmatwane i dramatyczne ludzkie losy. To także prawdziwa lekcja historii ukazująca prawdę o walce młodych ludzi w podziemiu. Opowieść Marii Nurowskiej skłania czytelników do refleksji nad samym sobą, a także nad zachowaniem człowieka w tak trudnej sytuacji w jakiej znaleźli się bohaterowie. Trudno jest odpowiedzieć jednomyślnie, jak na ich miejscu, w godzinie próby sami byśmy się zachowali? Z jednym faktem trudno się pogodzić, a mianowicie z tym, że można przez całe życie się nie spotkać, czy nie nawiązać relacji rodzinnych i nie wytłumaczyć zaistniałej w przeszłości sytuacji. Zastanawiające jest również to, jak bolesne musiały być rany, żale i urazy z przeszłości, że ludzie już do samej śmierci nigdy nie nawiązali pozytywnych relacji z bliskimi.
   Wszystkim, zarówno sympatykom twórczości Marii Nurowskiej, jak i tym, którzy jeszcze nie zetknęli się z jej twórczością, gorąco polecamy historię braci. Przyjemność czytania gwarantowana!
   Elżbieta Buganik