Ostatnie spotkanie DKK w
2015 r. odbyło się 18 grudnia. To było przypadkowe zestawienie jakby dwóch skrajności: z
jednej strony uroczyste przygotowania do obchodów
Świąt Bożego Narodzenia, a z drugiej – lektura z informacjami, które przyjęte
za fakt mogłyby wywołać istną rewolucję w historii chrześcijaństwa.
Opinie o książce były
też dwubiegunowe: z jednej strony zachwyt, a z drugiej … powiedzmy, że
rozczarowanie: za dużo szczegółowych informacji, nazwisk, za mało fabuły, akcji. A książka jest pięknie wydana i dobrze
napisana, ale ma prawo jednych rozczarować, a innych zachwycić lub pobudzać do
głębszych poszukiwań. Wszystko zależy od tego, czego odbiorca oczekuje.
Napisana w formie powieści, ale z bardzo okrojoną fabułą, w której niewiele się
dzieje i jednocześnie obfitująca w taki ogrom wiedzy z zakresu historii
malarstwa i historii Kościoła, że staje się bardziej książką popularnonaukową.
Tym bardziej, że poparta jest licznymi przypisami i kolorowymi ilustracjami
przedstawiającymi opisany obraz lub jego detal, co pozwala dokładnie przyjrzeć
się dziełu. Wydaje się, że w pierwotnym zamyśle autora miała to być właśnie
książka popularnonaukowa, swoisty przewodnik po wybranych obrazach Muzeum w
Prado, ale może dla nadania jej lżejszej formy, ubrana została w fabułę.
Skromną bez porywającej akcji, z dwoma bohaterami głównymi. Jednym z nich jest
student dziennikarstwa, który z pomocą spotykanego w muzeum w Prado tajemniczego mistrza
poznaje tajemnice Kościoła ukryte w obrazach poszczególnych wielkich malarzy.
Tajemnice, które dla przeciętnego, niewtajemniczonego odbiorcy są dziś
absolutnie nieczytelne. I to jest w książce najciekawsze. Sam tajemniczy mistrz
oprowadzający młodego człowieka po
muzeum wydaje się duchem, ale to do końca nie zostaje wyjaśnione. I chyba nie
ma to większego znaczenia, wydaje się, że nie o niego chodziło, a o wiedzę
przekazaną w sposób luźniejszy niż naukowy wykład.
Książka odkrywa przed
czytającym sposób patrzenia na obrazy, na to, że zwiedzając muzeum warto zatrzymać
się przed nimi dłużej, oddać refleksji,
zwrócić uwagę na szczegóły, że każdy zamieszczony na nim detal jest przez
artystę wprowadzony celowo i ma swoje znaczenie. A jeśli jeszcze sięgniemy do
przewodnika lub innego źródła i pozyskamy jakąś wiedzę o malarzu, czasach mu
współczesnych, o samym obrazie, to zwiedzanie i oglądanie będzie jak przygoda,
którą zechce się powtórzyć. Aż chce się iść do muzeum, i niekoniecznie do tego
w Prado, ale z takim właśnie przewodnikiem… chodzi o jego wiedzę oczywiście. Książka jak najbardziej warta
przeczytania i godna polecenia.
Spotkanie nasze miało
więc gorący przebieg, ale zakończyło się dzieleniem się opłatkiem i najlepszymi
życzeniami. Ciastka, a nawet torcik i prezenty też były.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz