Na marzec panie z DKK dla dorosłych do przeczytania otrzymały książkę Gdy moim oczom Michała Kaziowa. I to był dobry wybór. Nie wszystkie książki wzbudzają tyle emocji. Panie były zachwycone książką, prostym, szczerym przekazem. Ale nie tylko o samą książkę tutaj chodzi. Było o czym i o kim rozmawiać. O nieszczęściu młodego człowieka, Michała Kaziowa i o szczęściu w tym nieszczęściu jakie go spotkało. O sile woli, o sile jaką daje wsparcie rodziny, ogromnej życzliwości i pomocy zupełnie obcych ludzi. O potędze pomagania. Rozmawiałyśmy o samym autorze i jednocześnie bohaterze książki, który dzięki wielkiej sile woli i samozaparciu oraz pomocy otoczenia potrafił pokonać wszystkie swoje narzucone przez los ograniczenia.
Michał Kaziów (13.09.1925 – 06.08.2001) bez rąk i
niewidomy słuchał i zapamiętywał, jako pierwszy na świecie nauczył się czytać
alfabet Braille’a ustami, a właściwie tylko górną wargą, ukończył liceum
ogólnokształcące w Poznaniu, studiował polonistykę na Uniwersytecie Adama
Mickiewicza, napisał i obronił pracę doktorską O dziele radiowym, którą w roku 1973 wydało drukiem Ossolineum. Był
recenzentem, pisarzem, publicystą i dziennikarzem radiowym. Redagował nawet
czasopisma dla niewidzących, a w czasopiśmie „Niewidomy Masażysta” był
redaktorem naczelnym. Udzielał się w wielu innych periodykach. Zachwycony
radiem, był pierwszą osobą w kraju, która uznała słuchowisko radiowe za odrębny
gatunek literacki i stworzył jego definicję. Niesamowita postać, człowiek
okaleczony przez wybuch, ale z ogromnym zapałem do nauki i działania
zauważony przez ludzi o wielkich sercach, od rodziców po wszystkich
innych, którzy uznali, że warto mu pomagać. A przecież to było pół i ponad pół
wieku temu. O dzisiejszej technologii nikt nawet nie myślał, a jednak… można
było np. czytać i nagrywać teksty, które musiał opanować przez słuchanie.
Michał Kaziów za swoją działalność otrzymał kilkanaście nagród.
Rozmawiałyśmy też o niezwykłej aktorce Halinie Lubicz,
o jej działaniach na rzecz niewidomych w Polskim Związku Niewidomych oraz nieocenionej
pomocy i opiece jaką otoczyła Michała Kaziowa. Uczestniczka naszych spotkań,
pani Janina M. opowiedziała nam, że miała okazję być na spotkaniu z Michałem
Kaziowem w Zielonej Górze. Korzystając z darmowych wejściówek przyznawanych
uczniom szkoły w której się uczyła, chodziła do Teatru Lubuskiego i poznała też
Halinę Lubicz i innych aktorów, przytaczała ich nazwiska, a nawet nazwisko
ówczesnego dyrektora Teatru oraz późniejszego redaktora czasopisma „Nadodrze”,
Janusza Koniusza. Pani Janina pamiętała też, że Michał Kaziów gościł również w Żaganiu,
ale na to spotkanie już nie mogła przyjść. Miło było posłuchać tych wspomnień.
Przytoczyłyśmy też bardzo emocjonalny fragment
książki, w którym młody Michał, jeszcze w szpitalu z rozdartym sercem i
przerażony wizją swojej przyszłości, usłyszał jak jakiś zrozpaczony po utracie
syna ojciec mówi do kogoś, że chciałby żeby jego syn żył, choćby był taki jak
on (Michał), bo i takiego nauczyłby radości życia.
Było o czym myśleć i było o czym rozmawiać. Jak najbardziej polecamy książkę Michała Kaziowa Gdy moim oczom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz