Jak zawsze, w ostatni czwartek miesiąca (28.05.2015) spotkałyśmy się żeby wymienić się wrażeniami i opiniami na temat przeczytanej książki. Lektura Zaginionego miasta Z Davida Grann'a wywołała w nas mieszane uczucia.
Amazonia to ogromny obszar na ziemi, który wciąż skrywa niezbadane tajemnice. Mimo ogromnego postępu technicznego, szczepionek, antybiotyków itd wciąż jest niebezpieczna dla tych, którzy się w nią zapuszczają. Przez swoją niedostępność i tajemniczość pobudzała wyobraźnię odkrywców. Od dawna wierzono, że największa dżungla na świecie ukrywa w sobie pradawne bogate miasto Eldorado zbudowane przez wysoko rozwiniętą cywilizację. Poszukiwało go tysiące ludzi ciekawych świata i niezwykle odważnych. Organizowano wielkie i małe wyprawy odkrywcze, po których ginął wszelki ślad. Wielu podróżników zginęło od głodu, chorób, robactwa i owadów lub zostało porwanych przez miejscowe plemiona, bądź popadło w obłęd. Jednym z takich zapalonych odkrywców był angielski pułkownik Percy Fawcet, który w roku 1925 wyruszył wgłąb amazońskiej dżungli razem z synem i jego kolegą. Postanowił odnaleźć to mityczne miasto, które miało być ukryte w nieprzebytych ostępach dorzecza Amazonki. Choć miał za sobą wiele niebezpiecznych ekspedycji i bogate doświadczenie to z tej wyprawy nie wrócił.
Zaginione miasto Z to opowieść współczesnego dziennikarza o nieudanej wyprawie Fawceta przepełniona niezwykłymi informacjami o tym, jak bardzo wrogie jest to środowisko Amazonii i człowiekowi i jego zwierzętom. To opowieść o człowieku niesamowitym i prawie szaleńczo odważnym i innych, którzy swoją pasję odkrywcy przypłacili życiem. To nie jest powieść i nie da się jej pochłonąć w jeden wieczór. Dużo nazwisk i dat, przenoszenie w czasie. Niemniej jednak dostarcza nam pewnej porcji wiedzy na temat Amazonii, surowych warunków życia i wiedzy tubylców, którzy każdego dnia walczą w niej o przetrwanie i przede wszystkim o tym, jakie żelazne zasady obowiązywały podróżników, co spotkało i ilu cierpień doznawali ci, którzy zapuścili się w jej ostępy. Jaki owad składał larwy pod ich skórą, czym groziło dotknięcie niebezpiecznej rośliny, dlaczego głodowali, co dręczyło juczne zwierzęta, czym groziło spotkanie z tubylcami, a czy dzikie plemiona wiedziały coś o państwie, jego granicach, rządzie?
Zaginione miasto Z to opowieść współczesnego dziennikarza o nieudanej wyprawie Fawceta przepełniona niezwykłymi informacjami o tym, jak bardzo wrogie jest to środowisko Amazonii i człowiekowi i jego zwierzętom. To opowieść o człowieku niesamowitym i prawie szaleńczo odważnym i innych, którzy swoją pasję odkrywcy przypłacili życiem. To nie jest powieść i nie da się jej pochłonąć w jeden wieczór. Dużo nazwisk i dat, przenoszenie w czasie. Niemniej jednak dostarcza nam pewnej porcji wiedzy na temat Amazonii, surowych warunków życia i wiedzy tubylców, którzy każdego dnia walczą w niej o przetrwanie i przede wszystkim o tym, jakie żelazne zasady obowiązywały podróżników, co spotkało i ilu cierpień doznawali ci, którzy zapuścili się w jej ostępy. Jaki owad składał larwy pod ich skórą, czym groziło dotknięcie niebezpiecznej rośliny, dlaczego głodowali, co dręczyło juczne zwierzęta, czym groziło spotkanie z tubylcami, a czy dzikie plemiona wiedziały coś o państwie, jego granicach, rządzie?
Książka pozornie nieciekawa (dużo nazwisk, dat) nie wciąga, nie pochłania wartkością akcji, ale warta jest przeczytania bowiem pozwala inaczej spojrzeć na odkrywców, dzięki którym pokolenia im współczesne wzbogacały się o wiedzę z zakresu geografii, przyrody i innych nauk. Właśnie. Ile razy zastanawiamy się nad tym jak kosztowna to wiedza i ilu szaleńców zapłaciło za nią życiem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz